Najmłodsza karmelitanka

Od Bożego Narodzenia 1886 r. rozpoczął się dla Teresy czas usilnych starań o jak najszybsze przyjęcie do klasztoru. Nie było to łatwe z powodu jej bardzo młodego wieku. Ojciec, znając pragnienie córki, by zostać karmelitanką, nie robił przeszkód. Jednak inne osoby, od których zależało nadanie sprawie biegu, miały poważne zastrzeżenia.

Walka o Karmel

Zwierzchnik Karmelu w Lisieux, usłyszawszy prośbę niespełna 15-letniej Teresy o przyjęcie do klasztoru kategorycznie oświadczył, że kandydatka musi zaczekać aż osiągnie 21. rok życia. Te 6 lat wydały się Teresie wiecznością. Postanowiła walczyć o swój Karmel. Z prośbą o pomoc udała się do biskupa Hugonin. I tu także spotkał ją zawód. Znów padał argument, że jest zbyt młoda. W osiągnięciu upragnionego celu mógł pomóc Teresie już tylko... sam papież. Wiedziała bowiem, że jeżeli uda się jej uzyskać zgodę głowy Kościoła, jej marzenie się spełni.

U stóp papieża

Właśnie w tym czasie nadarzyła się wyjątkowa okazja spotkania z Ojcem Świętym. Diecezja zorganizowała liczną pielgrzymkę do Rzymu, w ramach której zaplanowana była audiencja u Leona XIII. W gronie prawie 200 osób nie mogło zabraknąć Teresy. 20 listopada 1887 r. stanęła w długiej kolejce wiernych, pragnących choć na moment zbliżyć się do Następcy św. Piotra. Gdy przejęta podeszła do tronu, sędziwy papież był już zmęczony. Teresa padła przed nim na kolana błagając, by pozwolił jej wstąpić do Karmelu. On jednak nie do końca zrozumiał, o co jej chodzi. Odparł: "Wstąpisz, jeśli Pan Bóg tego zechce...". Po czym podeszło dwóch gwardzistów i wyprowadziło zalaną łzami dziewczynę.

Ojcowskie błogosławieństwo

Przyszła Święta z wielkim wzruszeniem wspominała chwilę, kiedy wyjawiła ukochanemu ojcu, że pragnie zostać karmelitanką: "Piękna postać Tatusia sprawiała niebiańskie wrażenie, czułam, że w jego sercu panuje pokój. Nic nie mówiąc, usiadłam obok niego, z oczami pełnymi łez. Popatrzył na mnie z czułością i obejmując moją głowę, przytulił ją do serca mówiąc: >>Co ci jest, moja Królewno?<< I ten ojciec, tak przecież doświadczony, powiedział we wspaniałym porywie wiary, że Dobry Bóg uczynił mu wielki zaszczyt prosząc go o jego dzieci".

List od biskupa

Po nieudanej dla Teresy audiencji wydawać by się mogło, że nic już nie da się zrobić. Jednak od tego momentu wszystko zaczęło toczyć się innymi torami. Determinacja dziewczyny przyniosła jej sympatię grupy francuskich pielgrzymów. Jej spotkanie z papieżem odnotowała nawet prasa. O sprawie Teresy zaczęto mówić. Zapewne również w kręgach kościelnych, bo w ostatnich dniach roku przyszedł list od biskupa. A w nim upragniona zgoda.

"Do zobaczenia w niebie"

Niebawem po wstąpieniu Teresy do klasztoru nagle pogorszył się stan zdrowia jej ojca. Wystąpił częściowy paraliż. Coraz częściej dawała o sobie znać poważna choroba psychiczna. Było to bardzo bolesne doświadczenie dla wszystkich sióstr Martin. Oprócz bólu i lęku o ukochanego tatę znosić musiały niedyskretne pytania i upokarzające plotki. Ludwik Martin po raz ostatni odwiedził swoje córki w Karmelu w maju 1892 r. Powiedział wtedy tylko: "Do zobaczenia w niebie". Zmarł dwa lata później w zamkniętym zakładzie dla umysłowo chorych. Niedługo po tym do Karmelu wstąpiła czwarta siostra Teresy - Celina (która opiekowała się ojcem do jego śmierci). Kilka lat po niej habit wizytki przyjęła ostatnia z sióstr - żyjąca dotąd w stanie świeckim - Leonia.

W ciszy białych ścian

9 kwietnia 1888 r. Teresa przekracza bramę klasztorną. Po drugiej stronie witają ją dwie siostry, które przybyły tu przed nią - Paulina i Maria. O tej chwili napisze później: "w duszy zapanował pokój tak słodki i głęboki, że niepodobna tego wyrazić". Zachwyca ją wszystko: cisza Karmelu, białe ściany celi, proste i surowe życie.
Cela najmłodszej postulantki nie różniła się niczym od celi pozostałych 26 sióstr. Na ścianie wisiał krzyż. Na stoliku stały dzban z wodą, lampa naftowa oraz klepsydra do odmierzania czasu. Za łóżko służyła deska przykryta siennikiem. Cela miała wymiary 3,10 na 2,65 m. Nie była ogrzewana nawet w zimie. W tym ubóstwie Teresa znalazła prawdziwe szczęście. Po obłóczynach, które nastąpiły w szesnastym roku jej życia, przyjęła imię Teresy od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza. Zaś czarny welon profeski założyła 24 września 1890 r. W ukochanym Karmelu spędziła resztę swego krótkiego życia: prawie 10 lat.

Talenty na chwałę Bożą

Teresa posiadała wszechstronne uzdolnienia artystyczne. Malowała obrazy i freski o treści religijnej, układała poematy i pieśni religijne. Pisała także sztuki teatralne, m.in. o Joannie d'Arc, którą serdecznie kochała i podziwiała, oraz o św. Stanisławie Kostce. Wszystkie swe talenty Teresa wykorzystywała na chwałę Bożą.

W: Nasza Arka, listopad 2005.