Łaski - Moja prawdziwa przyjaciółka

Od dzieciństwa czciłam świętą Teresę z Lisieux. Dziś mam siedemdziesiąt dziewięć lat. Wiele razy modliłam się przez te wszystkie lata w intencjach ludzi, którzy znając moją szczególną sympatię dla tej świętej, prosili mnie o to. I wiele razy modlitwy odniosły skutek.

Już jako dziecko odmawiałam nowennę do świętej Teresy. Kiedyś przyjaciółka mojej matki umierała na raka. Odmawiałam nowennę w jej intencji i prosiłam Teresę o wstawiennictwo: żeby przyjaciółka matki wyzdrowiała albo miała spokojną śmierć; nie chciałam, żeby dłużej cierpiała.

Niedługo potem jechałam pociągiem do szkoły i trzymałam na kolanach podręczniki. Nagle zobaczyłam, że spadają na nie płatki róży. Rozejrzałam się dookoła, ale niczego dziwnego nie zauważyłam. Nie było też zapachu róż. Kiedy wróciłam do domu, matka powiedziała mi, że jej przyjaciółka umarła spokojną śmiercią.

Kiedy indziej starałam się o pracę w firmie Standard Oil w Nowym Jorku. Poszłam na rozmowę, miałam też wypełnić kwestionariusze. Powiedziano mi jednak, że jestem za młoda i poradzono, żebym wróciła za jakiś czas. Bardzo mnie to rozczarowało. W Standard Oil pracował mój ojciec, który zmarł, zanim ukończyłam szkołę. Byłby dumny, gdybym i ja znalazła pracę w tej firmie. Wychodziłam z ciężkim sercem. Nie wiedziałam, co robić. Postanowiłam pójść pomodlić się do katedry świętego Patryka. W kościele nie znalazłam figury świętej Teresy. Myślałam sobie: „Tylko ona mogłaby mi pomóc”. Tak rozglądając się, zauważyłam figurę świętego Antoniego. Podeszłam, uklękłam, wylałam swój żal i poprosiłam o wstawiennictwo. Kiedy już miałam wstać, zobaczyłam, że przy moim kolanie leży róża. Podniosłam ją z zainteresowaniem.

Kiedy przyszłam do domu, zadzwonił telefon. Dzwoniono z firmy Standard Oil, żeby poinformować mnie, że dostałam pracę! Miałam stawić się w poniedziałek.

Dzięki Ci, święta Tereso. Naprawdę jesteś prawdziwą przyjaciółką.

Peg, Nevada

W: E. Ficocelli, Kwiatki świętej Tereski czyli deszcz róż, Kraków 2005.