Cudowna opieka

Pamiętam z opowiadań mojej mamy Anastazji J., że kiedy się urodziłam, miałam bardzo skrzywione nogi i położna osądziła, że nie będę chodzić. Ale poradziła mojej mamie, by modliła się do s. Teresy od Dzieciątka Jezus o zdrowie dla mnie. Był to właśnie rok beatyfikacji s. Teresy. Ta położna, Anna M. (miała syna Kazimierza, który został księdzem) wybrała też dla mnie imię - Teresa. Mama gorliwie modliła się do s. Teresy i otrzymała łaskę. Moje nogi są zdrowe. Dziś mam 73 lata i dotąd sprawnie chodzę. Zaufanie mojej mamy do św. Teresy było wielkie. Ilekroć niedomagałam, prosiła św. Teresę o łaski dla mnie. Kiedy jednego roku bardzo bolała mnie głowa i przez trzy dni gorączkowałam silnie (miałam wówczas chyba dziewięć lat), a lekarza wtedy "na co dzień" nie bywało na wsi, mama poszła do Czernej - w dzień św. Teresy, 3 października - na uroczystości i tam prosiła św. Teresę o zdrowie dla mnie. Od tamtego czasu nie miewam już bólów głowy. Stąd jestem też i sama przekonana, że św. Teresa rzeczywiście się mną "cudownie" opiekuje. (...)

Teresa R.,
Kraków, dnia 22 lipca 1996 r.


W: Cuda i łaski Boże, kwiecień 2005.